Hasło krzyżówkowe „wędka do połowu ryb z gruntu (z dna lub w pobliżu dna)” w leksykonie szaradzisty. W niniejszym leksykonie szaradzisty dla wyrażenia wędka do połowu ryb z gruntu (z dna lub w pobliżu dna) znajduje się tylko 1 odpowiedź do krzyżówek. Definicje te zostały podzielone na 1 grupę znaczeniową. Lista wszystkich opisanych haseł krzyżówkowych oraz słów i wyrazów ze słownika języka polskiego pasujących do opisu RODZAJ NARZĘDZIA W POSTACI OSTRYCH STALOWYCH WIDEŁEK OSADZONYCH NA DREWNIANYM TRZONKU, SŁUŻĄCEGO DO KŁUCIA RYB PRZY POŁOWIE oścień » ostre widełki osadzone na drewnianym trzonku, służące do połowu ryb. oścień » prymitywne narzędzie do połowu ryb. oścień » skaza fizyczna lub emocjonalna. oścień » to, co najbardziej rani nasze uczucia, doznania. oścień » tyka rzecznego kłusownika. oścień » używany do połowu ryb. oścień » widełki do sieć do połowu ryb dennych ★★★ BARKA: typ statku ★★★ LASZT: część pokładu lugra, statku do połowu śledzi, makreli ★★★★★ eliza: RAFLA: walcowata sieć do połowu śledzi ★★★★★ SIECI: do połowu ryb ★★ BODARZ: dawne narzędzie do połowu węgorzy ★★★ Houska: ODCIEŃ: widełki do połowu ryb . Na tej Aukcji przedstawiamy Państwu: Spodniobuty z wzmocnieniami na kolanach i z kaloszami - z wkładką antyprzebiciową. Model: SBM MAX S5 Kolor: zielony. Mocne i przede wszystkim szczelne! 100% Gwarancji na szczelność produktu. Aukcja dotyczy rozmiaru 44. Dostępne rozmiary 40-48 na innych naszych aukcjach. Zdjęcia poniżej przedstawiają sprzedawany produkt. Zapraszamy do zapoznania się z opisem produktu, który znajduje się poniżej. Opis producenta: Spodniobuty wodoochronne o podwyższonej odporności na uszkodzenia mechaniczne, z wgrzanymi na stałe, wysokiej jakości kaloszami z wkładką antyprzebiciową. Posiadają wzmocnienia na kolanach, szelki z elastycznej, szerokiej gumy i regulację w pasie. Model produkowany z wodoochronnej, wytrzymałej tkaniny Plavitex Heavy Duty. Zapewniają skuteczną ochronę przed wodą. Technika obustronnego zgrzewania zwiększa wytrzymałość szwów. Gramatura materiału: 680 gram/m² Grubość materiału: 0,68 mm Cechy specyficzne: Obustronne zgrzewanie, Wzmocnienia na kolanach, Elastyczne szelki wymienne, Wgrzane kalosze na stałe z wkładką antyprzebiciową Gramatura materiału: 680 gram/m², Grubość materiału: 0,68 mm, Regulacja za pomocą sznurka na wysokości klatki piersiowej, W kartonie producenta mieści się 5 par spodniobutów. Nasz opis: Spodniobuty sprawdzone w różnych warunkach, wygodne i wytrzymałe, pozwalające przebywać cały dzień w wodzie bez obawy przecieknięcia. Produkt wykonany z tkaniny Plavitex która w dotyku ma podobną strukturę do gumy, są one jednak bardziej elastyczne niż guma. Przy spodniobutach wybieramy tylko rozmiar kalosza a reszta jest przypasowana do niego. Inne nasze produkty znajdują się na pozostałych naszych aukcjach. Gwarantujemy 100% satysfakcji, Jeśli nie będziesz zadowolony z zakupu skontaktuj się z nami. Jeśli źle dobrałeś rozmiar, jest możliwość wymiany produktu. Do każdego produktu wystawiamy paragon lub fakturę VAT. Jako nieliczni posiadamy wszystkie rozmiary na magazynie, co umożliwia szybką wysyłkę nawet w ten sam dzień a najpóźniej w ciągu 24h. Towar jest oryginalny, wysyłany z oryginalnym opakowaniem. Paragon/Faktura VAT: Do każdej przesyłki klient otrzymuje dokument zakupu towaru (faktura VAT lub paragon). Paragon lub faktura powinny znajdować się pod foliową etykietą z adresem na przesyłce. Opcje dostawy: Przesyłka płatna z góry: Allegro MiniPaczka InPost 7,20 zł Allegro Paczkomaty InPost 8,60 zł Przesyłka kurierska InPost 12,00 zł Paczka24 DPD 16,00 zł Odbiór osobisty po przedpłacie Przesyłka płatna przy odbiorze: Przesyłka kurierska pobraniowa DPD 23,00 zł Przesyłka pobraniowa / Paczka48 InPost 19,00 zł Staramy się zawsze być do Państwa dyspozycji i służyć pomocą. W przypadku jakichkolwiek pytań prosimy o kontakt. Dokładamy wszelkich starań aby transakcje były przeprowadzone sprawnie i w dobrej atmosferze. Mimo naszych starań może zdarzyć się, że produkt nie spełnia Państwa oczekiwań lub posiada jakąś wadę bądź rozmiar jest nieodpowiedni. W takim przypadku prosimy o kontakt, a na pewno uda nam się szybko i sprawie rozwiązać problem. Zgodnie z obowiązującym prawem - masz możliwość zwrotu towaru do 14 dni. W przypadku zagubienia paragonu prosimy, dołączyć oświadczenie o braku paragonu. Producenci sprzętu wędkarskiego Newsletter sklepu wędkarskiego Jeśli chcesz otrzymać informacje o promocjach, wyprzedażach oraz nowościach sprzętu wędkarskiego to zapisz się do newsletttera. Wędkarski produkt dnia Produkty wędkarskie warte uwagi. Artykuły na blogu wędkarskim Czytaj więcej o wędkarstwie na naszym blogu. Łowienie Metodą przy brzegach. 03-02-2022 , Admin Wszyscy wiemy, jak skuteczny jest koszyczek Method, ale jednym z obszarów łowienia, który często jest pomijany w tym podejściu, to brzegi! Brzegi każdego jeziora mogą wytworzyć niesamowity wynik, szczególnie między majem a październikiem. Co więcej, najwięksi mieszkańcy jezior prawdopodobnie żerują na brzegu, co oznacza, że można je poławiać przy użyciu bardzo prostej taktyki. Pstrąg na spinning z górskiej rzeki. 29-01-2022 , Adam Granos Od 1 stycznia zaczyna się czas na połów pstrąga. Koniec okresu ochronnego, ryby już powinny być po tarle. Jest to najlepszy czas na połów tych szlachetnych ryb drapieżnych. Tak zima pozwala na połów naprawdę dużych okazów, dlatego ruszam na górską rzekę. Poszukiwanie zaczynam od znanych dołków na zakrętach lub na dołkach za kamieniami, tam lubią się ukryć przed nurtem piękne pstrągi potokowe. Zawirowania na powierzchni też mogą nam podpowiedzieć, że na dnie znajduje się jakaś przeszkoda za którą mogły się schować potokowce. Jaką wędkę kupić? Stosunek ceny do jakości. 23-01-2022 , Adam Granos Czy kupić wędkę droga czy tanią? Wiele osób zapewne zadaje sobie takie pytanie. Jaką wędkę kupić? Ile wydać na wędkę? W ogólnym tego słowa znaczeniu, nie patrząc na metodę połowu. Czy to będzie wędka spinningowa? Czy wędka do feedera, bądź metod feeder? Czy też wędka spławikowa typu bat czy odległościowa. Wszystkie te wędki łączy pewna zależność ceny do jakości ich wykonania. Połów ryb w małych rzekach 26-03-2019 , Admin Dla prawdziwego wędkarza każde wyzwanie jest ciekawe. Jakie ryby można złowić w małych rzeczkach? Podpowiada doświadczony wędkarz. Dbamy o naszych klientów, doradzamy przy zakupie sprzętu wędkarskiego, dokładamy wszelkich starań, aby każdy wędkarz był zadowolony ze swoich zakupów u nas. Posiadamy internetowy sklep wędkarski i papierniczy w Zielonej Górze przy ul. Sulechowskiej 4A budynek 46 (rejon Zastal). Powierzchnia sklepu i magazynów to ponad 300 mkw. Sprzedajemy tylko to, co mamy na stanie, dzięki czemu możesz mieć pewność, że sprzęt wędkarski jest dostępny od ręki. Znamy się na wędkowaniu, chociaż wciąż się uczymy. Wędkarstwo to nasza pasja i praca, której poświęcamy całe życie. Dlatego jesteśmy sklepem wędkarskim, któremu możesz zaufać. Dla stałych klientów wędkarzy, którzy zarejestrowali się w naszym sklepie wędkarskim, przygotowaliśmy program lojalnościowy, w którym po każdym zakupie automatycznie naliczane są punkty, które następnie można wymienić na sprzęt wędkarski i akcesoria dostępne w sklepie. Sprzedajemy sprzęt najlepszych firm wędkarskich i na każdą metodę połowu takich marek jak: Daiwa, Shimano, Preston, Matrix, Sunobaits, Browning, Mad Cat, Black Cat, DAM, Ryobi, Prologic, Rapala, Savage Gear, Trabucco, Lorpio , Sensas, Colmic , Robinson, Marcel van den Eynde, Champion Feed, Jaxon, Konger, Dragon, Fiume, Berkley, Abu Garcia, Mitchell. Ciesz się zakupem. Filtruj odpowiednio sprzęt wędkarski Wybierz interesujące Cię atrybuty aby wybrać najlepszą ofertę. Producent Dostępność Ocena Nowość Rzucanie zanęty Zarówno podczas łowienia białej ryby, jak i drapieżników, bez względu na to czy łowimy z brzegu czy z łodzi, na bliższych czy dalszych odległościach, rzeczą niezwykle ważną jest w wędkarstwie odpowiednie nęcenie. Znane są dziesiątki przepisów na zanęty a producenci prześcigają się w ulepszaniu i komponowaniu coraz to nowych dodatków, które mają uatrakcyjniać nasze zanęty tak, by przyciągać ryby w miejsce, gdzie zamierzamy zarzucać nasze przynęty. Kiedy już udało nam się skomponować odpowiednia zanętę, lub postawiliśmy np. na kulki proteinowe, bądź małe robaki, a nasze zestawy wyrzucamy na większą odległość, warto zaopatrzyć się w procę do zanęty, która mimo że jest małym elementem, to potrafi odegrać niezwykle ważną rolę w procesie nęcenia, a co za tym idzie – w całym przebiegu naszej wędkarskiej wyprawy. Proca wędkarska – jaka? Do czego? Mimo, że proce wędkarskie wydają nam się nie różnić od siebie niczym szczególnym, to ich budowa ma decydujący wpływ na to, jakie jest ich zastosowanie. Wiele jest elementów, które wyróżniają dany model: kształt i długość widełek, długość gumy, głębokość koszyczka – wszystko to ma wpływ na to, do jakiego rodzaju zawartości przystosowana jest proca i na jaki dystans będzie ją wyrzucała. Metalowe widełki świetnie nadają się do nęcenia kulami zanętowymi, z uwagi na ich ciężar, zaś do wystrzeliwania robaków, kukurydzy czy innych drobniejszych zanęt, doskonale sprawdza się proce plastikowe. W naszej ofercie posiadamy bogatą kolekcję proc, które doskonale sprawdzają się podczas punktowego nęcenia na większej odległości. Odpowiednia metoda nęcenia ma oczywiście istotny wpływ na rezultaty naszych wędkarskich dokonań, a jeśli zależy nam na łowieniu na dalekich odległościach to jest ona idealnym narzędziem do precyzyjnego i skutecznego zanęcania. W naszym sklepie internetowym posiadamy ich wiele: do kulek proteinowych, zanęty a także do robaków. Pozwalają one wyrzucać zawartość zarówno na średnie jak i długie dystanse. Modele firm Jaxon, Mikado, Konger i Stonfo posiadają głębokie koszyczki, co zapobiega wysypywaniu się zawartości w trakcie wyrzutu zanęty a także gwarantuje jej wyrzut na odpowiednią odległość. Odpowiednio sprofilowane widełki i dobrej jakości guma odpowiadają za precyzję i celność wyrzutu. Nasze proce pozwalają na wyrzut zanęty lub luźnej przynęty na odległości od 5 do kilkudziesięciu metrów. Elastyczne widełki do podpórki, trójnogu i rod podu. Dobrze przemyślany mechanizm zaciskowy pozwala, na dokładne zamocowanie wędziska, a następnie bezproblemowe jego parametry:standardowy mosiężny gwintmateriał: plastik/metalkolor: czarny/ciemnozielonyśrednica: 15 mmAnaconda to szeroka gama sprzętu i akcesoriów do połowu ryb z rodziny karpiowatych. Nasza oferta obejmuje wyposażenie zarówno dla wędkarzy-amatorów, jak również wysokiej jakości sprzęt dla wymagających firmy Anaconda są niezawodnymi i bardzo prostymi w użytkowaniu, co daje satysfakcję każdemu wędkarzowi. Łódka na lasochowskim stawie, lata powojenne (fot. ze zbioru Zbigniewa Bąka) Jak podaje Wojciech Szczygielski metody stosowane od XVI w. w hodowli ryb, zakładające długi, bo cztero-pię­cio­letni (a w nie­których wypadkach dochodzący do siedmiu lat) cykl ho­dow­la­ny, uważane były w XIX w. za prze­sta­rza­łe i raczej znie­chę­ca­ły ziemian do parania się tego rodzaju działalnością. Gos­po­darka karpiowa prze­ży­wa­ła więc stagnację. Zmiana nas­tą­pi­ła w latach 70. XIX stulecia dzięki pracom Tomasza Dubisza, słowacko-ślą­skie­go ho­dow­cy. Rozpropagowanie jego no­wo­czes­ne­go podej­ścia, dostosowanego do europejskich wa­run­ków kli­ma­tycz­nych i znacznie skracającego cykl hodowlany dzię­ki zapewnieniu narybkowi lepszych warunków po­kar­mo­wych, sprawiło, że gospodarstwa hodowlane na ziemiach polskich szybko zaczęły przodować w całym stawownictwie europejskim, zaś w latach 1918-39 Polska stała się największym producentem karpi na kontynencie (i to pomimo tego, że – jak uskarżał się pod koniec lat 20. Stanisław Janicki – spożycie ryb słodkowodnych w Polsce, choć wykazujące tendencję wzrostową, pozostawało niewielkie, a rybactwo, z uwagi na zniszczenia wojenne i niekorzystny stosunek ponoszonych nakładów do uzyskiwanych ze sprzedaży dochodów, nie przynosiło już tak dużych zysków jak przed wojną). Część potężnych majątków ziemskich okresu międzywojennego w regionie świętokrzyskim nastawiona była głównie na hodowlę ryb. W samym powiecie włoszczowskim, jak podaje Mieczysław Markowski, funkcjonowało pięć takich wielkoobszarowych gospodarstw rybackich. Wielu dworom ziemiańskim towarzyszyły także stawy o bardziej rekreacyjnym charakterze: kopane na terenie ogrodu służyły nie tylko hodowli ryb, ale też rozrywce – letnim przejażdżkom łódką i zimowym popisom łyżwiarzy. Ryby z takich „przydomowych” stawów lub sadzawek odławiano wyłącznie na użytek dworu, stąd też i wydajność tych obiektów była nieporównywalnie mniejsza niż stawów stricte hodowlanych. W obu typach zbiorników niezmiennie od XIX stulecia prym wiodły karpie, w mniejszym zaś stopniu liny, szczupaki i sandacze. Dodatkowe zyski przynosił chów raków, a w XIX w. także… pijawek. W międzywojniu z kolei bardziej przedsiębiorczy ziemianie inwestowali w sztuczną hodowlę pstrąga. Planując budowę stawów należało uwzględnić szereg czynników środowiskowych – rodzaj podłoża, ukształtowanie terenu, przede wszystkim zaś obfitość wody (najlepiej rzecznej, bogatej w substancje odżywcze spływające z pół – zimna woda źródlana rokowała mniejsze przychody, stanowiąc słabszą pożywkę dla planktonu, głównego pożywienia karpi). Autorzy „Polskiego stawowego gospodarstwa” z 1860 r. zalecali urządzanie stawów jedynie na słabych glebach, na których inny rodzaj działalności – a zatem uprawa roślin czy hodowla zwierząt – nie mógł przynieść oczekiwanego zysku. Nie inaczej zresztą było w pierwszej dekadzie dwudziestolecia międzywojennego, kiedy produkcja rybna nie była tak opłacalna jak przed wojną, stąd stawy zakładano wyłącznie na nieużytkach, czyli – jak wyjaśniał Janicki – gruntach „tak wadliwych, że przez zalew jedynie właściciel ma możność utrzymania się przy ich posiadaniu”. Ówczesna gospodarka stawowa, tak jak i dziś, wymagała przenoszenia ryb do osobnych zbiorników stosownie do osiągniętego przez nie wieku czy celem odbycia tarła. Autorzy „Polskiego stawowego gospodarstwa”, opu­bli­ko­wa­ne­go, jak pamiętamy, na dziesięć lat przed rewolucją Dubisza, dzielili stawy na cztery kategorie: stawy rozpłodowe, w których przeprowadzano tarło, a następnie chowano narybek; stawy odrostowe, przeznaczone dla kroczków; możliwie płytkie i szerokie stawy główne, gdzie w okresie letnim trzymano dorosłe egzemplarze (tj. karpie po osiągnięciu czwartego roku życia, a np. szczupaki – trzeciego), by przed planowanymi odłowami nabrały tuszy; wreszcie zimochowy o dużej głębokości, do których przesadzano ryby na zimę, jeśli w stawach odrostowych lub głównych nie uwzględniono głębszej kotliny, w jakiej zwierzęta mogłyby znaleźć schronienie w czasie mrozów. Zaproponowana przez Dubisza innowacja polegała na tym, że w miejsce jednego stawu rozpłodowego wprowadzała trzy: małe tarlisko służące do wycierania ryb, przesadzkę mniejszą, do której wpuszczano świeżo wylęgnięty narybek, i większą, gdzie przenoszono podrośnięte rybki po kolejnych 4-6 tygodniach. W ten sposób zwiększano ilość dostępnego dla ryb w pierwszych miesiącach życia pokarmu, co przy dobrych warunkach gwarantowało ich znaczny przyrost. Dwuletnie kroczki trzymano w stawach kroczkowych (rozrostowych), a trzyletnie, przygotowywane do odłowu karpie trafiały do stawów kupieckich. Odławianie ryb w gospodarstwie hrabiego Potockiego w Zatorze (fot. z zasobów Narodowego Archiwum Cyfrowego) Jeszcze w XIX stuleciu użyźniony odchodami rybimi szlam zalecano wykorzystać pod uprawę (nawożąc nim pola lub po prostu przeznaczając spuszczony i nie użytkowany w danym roku staw pod zboże albo rośliny pastewne), a za­roś­nię­te trzciną czy manną dno pożytkować jako pastwisko. Przezorny gos­po­darz dbać musiał o to, by w stawach przeznaczonych do hodowli ryb nie pojono bydła, nie prano owiec przed strzyżeniem, nie moczono lnu i konopi, wresz­cie nie wpuszczano tam ptactwa domowego (dzikie kaczki wespół z wydrami i bardzo nielicznymi już w połowie XIX stulecia czaplami zalecano bezlitośnie tępić jako szkodniki). Opieka nad hodowlą nie og­ra­ni­cza­ła się jednak do miesięcy, w których ryby ak­tyw­nie żerowały, wymagały więc doglądania i do­zo­ru: zimą należało pamiętać o wybijaniu w tafli lodu przerębli, aby zapewnić im dopływ tlenu. Pisała Nakwaska: „podczas wielkich mrozów robią się tu też przeręble w lodzie, aby ryby nie podusiły się i (...) dają się czopy ze słomy w tych otworach, aby powietrze przechód miało.” W dwudziestoleciu międzywojennym uważano już za niezbędne koszenie roślinności dennej – trzcin, tataraku czy rogożyny – a także okresowe spuszczanie i wapnowanie stawów, celem odkwaszenia podłoża i wytępienia zag­ra­ża­ją­cych zdrowiu hodowli drobnoustrojów. Optymalnym rozwiązaniem było posiadanie zimochowów opróżnianych wiosną, a zarybianych przed zimą, dzięki czemu reszta zbiorników mogła zostać spuszczona i zaorana na jesieni, co sprzyjało użyźnieniu gleby, a zarazem eliminacji chorobotwórczych zarazków pod wpływem niskich temperatur. W dobie intensyfikacji hodowli pozostawienie zbiornika na cały rok odłogiem było już nie do pomyślenia – w stawach nie tylko nie uprawiano już roślin, ale wręcz zalecano ich nawożenie (Bertold Benecke rekomendował użytkowanie dna zbiorników w celach rolniczych jedynie wtedy, kiedy stawy były mocno zaniedbane lub wymagały gruntownej dezynfekcji). Nie polegano też już tylko na żyzności stawu przekładającej się na obfitość planktonu, lecz programowo dokarmiano ryby – łubinem, jęczmieniem, kukurydzą, ale także wymieszanymi z otrębami, mąką lub pulpą ziemniaczaną odpadami z mleczarni i rzeźni. Za najlepsze miesiące do spuszczenia stawów na połów ryb na sprzedaż uchodziły w 1845 r. listopad i marzec, natomiast w roku 1860 radzono raczej zaniechać wiosennego odłowu, jako szkodliwego dla odbywających w tym czasie tarło dorosłych osobników, a „żniwa stawiarskie” urządzać już w październiku. Na przestrzeni lat, mimo zmian zachodzących w praktyce rybackiej, zdecydowana większość ryb wyławiana była i przekazywana na rynek w miesiącach jesiennych. Przyczyna była prosta: jeszcze w dwudziestoleciu międzywojennym nieliczne tylko gospodarstwa ziemiańskie i mało które chłopskie posiadały zimochowy, stąd gotowych do sprzedaży ryb pozbywano się jeszcze przed zimą, narybek zaś trzymano przez cały rok w stawach letnich, co zimową porą narażało hodowlę na duże straty. Sytuację tę wykorzystywali kupcy, dyktując na jesieni chłopom ceny poniżej rynkowej, wiedząc, że muszą oni sprzedać swój towar przed nadejściem mrozów. Na zimowych i wiosennych zwyżkach cen korzystali już tylko importerzy, głównie z Węgier i Jugosławii. Do najstarszych narzędzi służących do połowu ryb należą narzędzia kolne: harpuny, jedno- lub wielozębne ości oraz bodarze, które tym różniły się od ości, że wyposażano je dodatkowo w grubsze ramiona czy tępe zęby, zagarniające ryby na zęby właściwe. Za pomocą ości i bodarzy łowiono ryby wiosną, w okresie tarła, oraz późną jesienią i zimą, korzystając z łodzi lub, gdy woda była płytka, brodząc w niej. Bywało, że na połów wybierano się nocą – w takim wypadku ryby wabiono za pomocą trzymanej w ręku pochodni. Sprawni bodarze potrafili łowić ryby za pomocą ości także w przerębli: taka metoda połowu była wysoce ceniona, ponieważ wymagała od rybaka zręczności, a dodatkowo – łutu szczęścia, co nadawało jej polor gry hazardowej. Prototyp dzisiejszej wędki składał się z kija, zazwyczaj zrobionego z pręta leszczynowego, sznurka skręconego z końskiego włosia lub lnianych czy konopnych nici, ołowianego ciężarka, pływaka zrobionego z kory, zwykle topolowej, oraz drewnianego lub żelaznego haczyka, na którym mocowano przynętę (w tym miejscu zaznaczyć należy, że „łowienie ryb dla zabawy”, jak określają wędkarstwo autorzy „Polskiego stawowego gospodarstwa”, uznawane było w XIX wieku za rozrywkę godną spragnionego odpoczynku przemysłowca czy rzemieślnika, na którą zajęty poważną pracą ziemianin nie powinien tracić czasu, i „rzeczywiście u nas łowienie wędką ryb nie uzyskało prawa obywatelstwa, uważane jest jeszcze po części i słusznie za zabawkę dziecinną, którą im pozostawiamy”). Do poławiania ryb wiejscy kłusownicy używali także wędek pływających, gdzie na pęk sitowia lub korę nawijano sznurek z przytwierdzonym doń haczykiem z przynętą – wędki takie rozrzucano w dużej liczbie po powierzchni wody. Część ekspozycji prezentująca narzędzia rybackie. Na ścianie po prawej od góry: bodarze, harpun i ości, kosy do cięcia roślinności dennej, widełki do prowadzenia niewodu pod lodem, pieśnia do wykuwania otworów w lodzie. Na podłodze nosiłki do karpi i beczka do przewozu ryb. Z witek wierzbowych, brzozowych lub leszczynowych wyplatano samołówki – wiersze, stożkowate kosze z wlotem zwężającym się ku końcowi, który związywano lub zatykano drewnianym czopem. Wiersze mogły posiadać serce, czyli osadzone we wnętrzu samołówki zwężające się gardło, zapobiegające ucieczce ryby. Często przy połowie wierszą używano jazu, tj. wyplatanego z wikliny lub utworzonego z wbitych w dno palików czy desek, stawianego po obu stronach samołówki płotu, który zastawiając rybom drogę, kierował je do pułapki. Na podobnej zasadzie co wiersze konstruowano żaki (więcierze) – sieci rozpięte na kilku obręczach z jednym lub wieloma sercami. Drygawice (słępy, drygubice, ganty) były sieciami złożonym z trzech warstw, przy czym oka dwóch warstw zewnętrznych były wystarczająco duże, by ryba mogła przez nie przepłynąć, wewnętrznej zaś – drobne. Taka sieć trójścienna osadzona była na dwóch linach – górnej z pływakami, dolnej z obciążnikami, dzięki czemu utrzymywała się w pionie. Ryba, przepływając przez pierwszą warstwę o dużych okach, zaplątuje się następnie w luźno napiętą warstwę środkową, a przeszedłszy przez oko trzeciej, mota się ostatecznie w sieć o małych oczkach, tworząc z niej rodzaj woreczka czy kieszonki zwany pachą. Drygawice zastawiano w szuwarach, albo brodzono z nimi przy brzegu, ewentualnie ciągnięto za łodzią. Szereg prymitywnych narzędzi do połowu ryb poprzez ich zgarnianie do wnętrza wleczonego kosza czy sieci nosi nazwę kłoni. Kłonią jest, używana głównie przez kobiety, opałka, w postaci wyplatanego z wikliny koszyka, który ciągnięto po dnie, zagarniając do środka spłoszone ryby. Kłonią jest także drabka, sieć rozpięta na prostokątnej ramie, którą dwóch rybaków ciągnęło przez staw, tuż przy dnie. Sak, czyli kłonia czerpakowata, miał postać worka z sieci rozpiętego na drewnianej ramie lub łęku z przymocowanym doń trzonkiem. Ciągnięto go zazwyczaj z łodzi, pod prąd: jeden rybak pilnował, by sieć sunęła blisko dna, drugi zaś zaganiał do niej ryby. Prymitywnymi narzędziami były także nakrywki (nastawki), wyrabiane z wikliny kosze bez dna lub – według tego samego schematu – sieci osadzone na wiklinowym szkielecie o kształcie stożka. Nakrywano nimi upatrzoną rybę z góry, a następnie dobywano ją przez górny otwór. Innym prostym narzędziem była podrywka – płat siatki, wklęśnięty w środku, którego rogi przywiązywano do końców dwóch skrzyżowanych prętów, umocowanych z kolei na drążku. Podrywkę należało łagodnie zanurzyć w wodzie, opuszczając ją na dno, a po jakimś czasie równo i szybko podnieść do góry. Używano jej łowiąc ryby z brzegu lub z łodzi, czasem opierając drążek o umocowane do łodzi widełki. Sieć do połowu ryb Niewody to z kolei rodzaj sieci złożonej z matni, do której wpadały ryby, i skrzydeł. Ciągnięty przez dwie łodzie, lub – w płytkich wodach – brodzących rybaków, zagarniał ryby skrzydłami, kierując je do matni. Właśnie przy pomocy nie­wodu łowiono ryby zimą, nie tylko na sprzedaż, ale też na wigilijną wieczerzę. Ten skompli­kowany połów nie mógł obyć się bez wy­traw­nego rybaka, kierującego przebiegiem całego przedsię­wzięcia, którego zwano cechmistrzem, ce­cha­rzem, a na Wileńszczyźnie zapudnikiem. Tylko on po­tra­fił właś­ci­wie poprowadzić pod lodem sieć, omijając zgrabnie przeszkody – głazy czy zwalone drzewa. On też wyz­na­czał, czyli cechował, np. za pomocą krzaków jałowca, miejsca do wybicia dwóch największych prze­ręb­li po przeciwległych krańcach stawu: przez jedną z nich – tzw. zakładnię – wprowadzano sieć, przez drugą – wychodnię – wydobywano ją wraz z połowem. Wzdłuż trasy przeciągania niewodu równolegle z dwóch stron stawu wybijano za pomocą żelaznej pieśni i siekier szereg pomniejszych otworów, przez które prowadzono sieć zaczepiając widełkami, mającymi postać zakończonych haczykowato drążków, o chochle, czyli, jak objaśniał Moszyński, długie tyczki, „do których pośrednio jest uwiązana sieć i które prowadzi się pod lodem od przerębla do przerębla”. Niewód po przeciągnięciu przez całe jezioro wydobywano na brzeg ręcznie lub za pomocą umocowanego na saniach kołowrotu (tzw. baby). Wyciągnięte ryby sortowano, a jeśli było ich dużo, niewód wraz z saniami i osadzoną na nich babą zatapiano, aby zwierzęta nie zamarzły. Ciężka praca na zimnie wymagała odpowiedniego „wspomagania” toteż nigdy nie brakło przy połowach alkoholu. Sam połów był dla okolicznej ludności niebywałą atrakcją, stąd, mimo trzaskającego mrozu, zawsze gromadziło się na brzegach stawu wielu gapiów. Łyżwy metalowe na drewnianej podstawie Rybacy w swej pracy wykorzystywali wiele narzędzi pomocniczych: bosaków (służących do wyciągania lin niewodu, a także przyciągania i odpychania łodzi), czerpaków sietnych (do podbierania ryb) i drewnianych (do wylewania wody z łodzi lub wygarniania ryb z łodzi czy sadza), sadzy służących do przetrzymywania złowionych sztuk, a mających postać zamykanych koszy lub skrzynek z nawierconymi otworkami ustawianych w miejscu przepływu wody, dalej beczek z otworem w wierzchniej klepce używanych do przewożenia ryb na niewielkie odległości (autorzy „Polskiego stawowego gospodarstwa” zalecali wzorem francuskim umieszczanie takich beczek na dwu­kół­kach, by woda w beczce, zmieniana przy każdej nadarzającej się okazji, pozostawała w ciągłym ruchu), wreszcie różnych koszyków i koszy, w których układano ryby przeznaczone do transportu („Kiedy się chce żywcem posłać rybę o sześć godzin odległości – radziła Nakwaska – trzeba jej za skrzele przekładać trochę ośrodka chleba, aby się nie zlepiały. Kładzie się je na świeżej trawie lub tataraku, w koszyku i temże przykrywa, tak aby zupełnie prosto leżały.”). Do przewożenia narzędzi, sprzętów rybackich i wyłowionych ryb służyły zimą sanie, latem zaś różnego rodzaju nosze czy taczki. Kiedy powierzchnia stawu skuta była lodem przypinano do obuwia żabki – żelazne, haczykowate ostrza – lub zakładano łyżwy, których płozy osadzone na drewnianej podstawie wyrabiano początkowo z kości nóg bydlęcych czy końskich, później zaś z żelaza. Z kolei do wiązania i naprawiania zerwanych sieci używano przyrządów zwanych kleszczkami w postaci drewnianych deseczek, na które nawijano nić, by następnie wpleść ją w strukturę sieci. Tak jak w przypadku innych zajęć czy rzemiosł, przy rybołówstwie – zwłaszcza tam, gdzie połów ryb stanowił jedyne czy główne źródło utrzymania (np. nad morzem czy jeziorami) – pracowały całe rodziny. Zespołowej pracy wymagało bowiem wiązanie i naprawianie zerwanych sieci, ich rozplątywanie i czyszczenie po połowie, zbieranie owadów i robaków na przynętę, wreszcie: przenoszenie narzędzi czy wyłowionych ryb. Zawód rybaka przechodził z ojca na syna, stąd, jak podaje Znamierowska-Prufferowa dzieci od najmłodszych lat towarzyszyły ojcu przy robocie, dawano im też stosowne do przyszłego zajęcia zabawki: czółenka i łódki z kory sosnowej, a także miniaturowe czerpaki czy ości do kłucia ryb. Bibliografia: Benecke, B. (1929) Gospodarstwo stawowe. Praktyczny podręcznik zakładania i zużytkowania stawów oraz hodowli ryb i raków. Lwów – Warszawa: Księgarnia Polska – Bernard Połoniecki Gawrecki, Z. i Kohn, A. (1860) Polskie stawowe gospodarstwo oraz opisanie porządku stawowego przez Stanisława Strojnowskiego. Warszawa: Nakładem Merzbacha Księgarza Janicki, S. (1929) Nasza gospodarka stawowa a import ryb do Polski. Warszawa: Druk. Rolnicza Łozińska, M. (2010) W ziemiańskim dworze. Codzienność, obyczaj, święta, zabawy. Warszawa: PWN Markowski, (1993) Obywatele ziemscy w województwie kieleckim 1918-1939. Kielce: Kieleckie Towarzystwo Naukowe Mizerski, M. (1923) Gospodarstwo stawowe i zakładanie stawów. Warszawa: Nakł. i dr. J. Burian Moszyński, K. (1929) Kultura ludowa Słowian. Część I: Kultura materialna. Z 21 mapkami oraz rycinami 1138 przedmiotów. Kraków: Polska Akademia Umiejętności Nakwaska, K. (1843) Dwór wiejski. Dzieło poświęcone gospodyniom polskim, przydatne i osobom w mieście mieszkającym. Przerobione z francuzkiego pani Aglaë Adanson z wielu dodatkami i zupełnem zastosowaniem do naszych obyczajów i potrzeb, przez Karolinę z Potockich Nakwaską, w 3 Tomach. Poznań: Księgarnia Nowa Pruszak, (2011) O ziemiańskim świętowaniu. Tradycje świąt Bożego Narodzenia i Wielkiejnocy. Warszawa: PWN Szczygielski, W. (1967) Zarys rybactwa śródlądowego w Polsce. Warszawa: Państwowe Wydawnictwo Rolne i Leśne Thaer, A. (1845) Poradnik gospodarski na każdy miesiąc w roku to jest wykaz najważniejszych zatrudnień w gospodarstwie rólniczem zachodzących, w porządku miesięcznym ułożonych czyli książka podręczna dla początkujących gospodarzy oraz tych, którzy chcą się dowiedzieć, co każdego czasu w gospodarstwie przedsięwziąć należy. Wrocław: Nakładem Zygmunta Schlettera Znamierowska-Prufferowa, M. (1988) Tradycyjne rybołówstwo ludowe w Polsce na tle zbiorów i badań terenowych Muzeum Etnograficznego w Toruniu. Toruń: Muzeum Etnograficzne w Toruniu

widełki do połowu ryb